Dwaj najwyżej rozstawieni tenisiści Kamil Majchrzak (nr 1.) i Kacper Żuk (2.) awansowali do półfinałów 95. Narodowych Mistrzostw Polski na kortach Górnika Bytom. Majchrzak o finał zagra z Maksem Kaśnikowskim, a Żuk z Danielem Michalskim (nr 3.). Wszyscy są zawodnikami LOTOS PZT Team.
Majchrzak, obecnie 104. tenisista na świecie w rankingu ATP Tour, awansował do 1/2 finału po tym, jak przy stanie 5:7, 6:3 jego rywal Piotr Matuszewski (LOTOS PZT Team) skreczował w wyniku kontuzji nogi.
– Dziękuję i nie dziękuję. Bardzo żałuję, że Piotrek musiał przerwać mecz przez kontuzję. Grał świetne spotkanie. Napsuł mi mnóstwo krwi i wykorzystywał moje słabości na korcie, których było sporo, więc szacunek dla niego za ten mecz. To pokazuje, że rankingi nie grają na korcie, a tenis jest otwartą dyscypliną. Cieszę się, że ostatecznie będę mógł zagrać w półfinale i że liczę się wciąż w walce o mistrzostwo. Często trenowaliśmy razem z Piotrkiem, bo kilka lat temu siedział w Łodzi. Dlatego znamy się dość dobrze. Z reguły podczas sparingów sety były bardzo otwarte i wyniki były różne. Wiedział, jak ze mną grać i że to nie jest tak, że wyjdę i zdominuję mecz z nim – powiedział po meczu Majchrzak.
– Poza tym Piotr zrobił duży progres. Jak będzie w stanie utrzymać grę i mimo wszystko lepiej przygotować się fizycznie do grania takich meczów, to może zrobić spory skok w rankingu. Ciężko mi było ocenić co mu dolega, ale widziałem za to, że zaczyna gasnąć. Starałem się prowadzić jak najdłuższe wymiany, ale on dobrze się poruszał, kontrował, więc musiałem grać agresywnie. Musiałem zmuszać go do biegania i skończyło się, jak się skończyło. Może nie prezentuję tutaj na korcie centralnym swojego najlepszego tenisa i nie mam dynamiki, pewności siebie, natomiast warunki są dla wszystkich takie same – dodał.
Kolejnego rywala Majchrzaka wyłonił pojedynek dwóch utalentowanych zawodników młodego pokolenia, którzy w tym sezonie razem występowali w turniejach wielkoszlemowych juniorów. Maks Kaśnikowski pokonał Aleksandra Orlikowskiego (obaj LOTOS PZT Team) 6:7 (7-9), 6:3, 6:1.
Do półfinału pewnie awansował Kacper Żuk, który broni tytułu wywalczonego przed rokiem. Wówczas zdobył czek na 27 tysięcy złotych, a tym razem na zwycięzców w singlu czekają Mercedesy Klasy A ufundowany przez gdyńską firmę BMG Goworowski. Finaliści zarobią po 40 tys. dol. Zawodnik LOTOS PZT Team pokonał po południu bez większych problemów Michała Mikułę 6:3, 6:2.
– Wiedziałem, że nie będzie to łatwy mecz, znamy się z Michałem od parunastu lat. Nie miał pewnie żadnych oczekiwań i robił wszystko, żeby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Zagrałem dobry, solidny mecz, bez fajerwerków. Mam trochę rzeczy do poprawy po tym meczu: za dużo niewymuszonych błędów, kilka razy wstrzymana ręka. Takie mecze jednak też nie są łatwe. Wychodzisz w roli faworyta, jest to gdzieś z tyłu głowy i trzeba zagrać na swoim dobrym poziomie, żeby to dociągnąć do końca. Nie odczuwam, żeby reszcie tu przyświecało “bicie mistrza”. Każdy mecz jest ciężki, ale chłopaki podchodzą na luzie do starć ze mną czy z Kamilem – powiedział Żuk.
W czwartek rywalem Żuka będzie rozstawiony z numerem trzecim Daniel Michalski (LOTOS PZT Team), który wieczorem pokonał Macieja Rajskiego (8.) 6:0, 7:5.
– Pierwszy set i początek drugiego układały się w teorii łatwo, w praktyce też, bo wynik był dobry. Jednak Maciek przyzwyczaił się do mojej gry, nic nie zmieniałem i tak się złożyło, że było coraz ciężej, aż w końcówce był bardzo blisko wygrania drugiego seta. Po skrótach wydaje mi się, że jednak najtrudniejszy był jego slajs. W pierwszym secie może nie funkcjonował tak dobrze, ale byłem wtedy świeższy i łatwiej było mi obchodzić piłkę. W drugim secie, a szczególnie w jego końcówce było to już naprawdę trudne. Ciężko mi było kontrować jego slajsy. Starałem się trzymać na jego bekhendzie i żaden z nas nie był w stanie skończyć piłki. O ile nie był to punkt zdobyty po serwisie – ocenił swój występ Michalski.
W środę zakończył się turniej pocieszenia, w którym na zwycięzcę czekało 10 tysięcy złotych. Wziąć w nim udział mogli wszyscy, którzy przegrali w pierwszej rundzie albo w ostatniej eliminacji. Zwyciężył w nim Jan Zieliński (LOTOS PZT Team), pokonując w finale 5:3, 4:0 Yanna Wójcika.
Bez straty seta do finału debla awansowali Szymon Walków i Jan Zieliński, najwyżej rozstawieni. Duet LOTOS PZT Team prowadził 6:4, 1:0, gdy rywale – Michał Dembek i Piotr Matuszewski (nr 3.) zrezygnowali z dalszej gry wskutek problemów zdrowotnych Matuszewskiego.
Walków i Zieliński poznają swoich rywali dopiero w czwartek, ponieważ burza i ulewne opady deszczu przerwały wieczorny mecz Karola Drzewieckiego i Kacpra Żuka (nr 2.) z Maksem Kaśnikowskim i Aleksandrem Orlikowskim.
95. NMP w Bytomiu są najważniejszym punktem trzeciej edycji LOTOS PZT Polish Tour przypadającej roku 100-lecia istnienia Polskiego Związku Tenisowego. Przed rokiem pula nagród dla uczestników wyniosła 200 tys. zł., a w tym jest prawie czterokrotnie większa.