Szymon Walków i Jan Zieliński zwyciężyli w grze podwójnej w 95. Narodowych Mistrzostwach Polski na kortach Górnika Bytom. Najwyżej rozstawiony debel LOTOS PZT Team pokonał w finale Karola Drzewieckiego i Kacpra Żuka (LOTOS PZT Team) 6:3, 4:6, 10-4.
Zwycięzcy, oprócz pucharów i złotych medali, odebrali czeki na 34 tysięcy złotych do podziału na parę. Finaliści musieli się podzielić sumą 14 tys. zł.
– Jest to specyficzne uczucie. Na pewno trzeba to rozdzielić. Jesteśmy na korcie, to jest nasza praca, zawód, z szacunku do rywala musimy dawać z siebie sto procent. To było dobre spotkanie, ale z tego powodu, że znamy się tak dobrze, wiemy o sobie wszystko. Nie był to może aż tak widowiskowy mecz, ale mógł się podobać kibicom – powiedział Walków.
– Było tu dużo taktyki. Gra na błędy, żeby im było niewygodnie, a nie żeby było widowiskowo. Liczyło się od początku to, kto lepiej psychicznie to wytrzyma. Na tym poziomie różnica umiejętności jest bardzo mała. Od początku liczyło się, kto lepiej zagra w kluczowych momentach. Doświadczenie na pewno gra kluczową rolę. Wiemy co partner lubi zagrać, z czym się czuje komfortowo, z czym nie. Nie ma chwil zawahania, że jedno powiesz, a jemu to nie będzie pasowało. Gra od początku roku wspólnie dużo nam daje. Takie wzajemne zaufanie w kluczowych momentach, dużo daje – dodał Zieliński.
Walków i Zieliński w tym sezonie regularnie startują razem. Tuż przed przyjazdem do Bytomia wygrali mocno obsadzony challenger ATP w Brunszwiku.
– Wcześniej z Szymonem nie graliśmy zbyt wielu meczów razem. Rok temu zadebiutowaliśmy w Pucharze Davisa, kiedyś w wieku 14 lat wystąpiliśmy wspólnie w turnieju. Tak naprawdę współpracę rozpoczęliśmy w tym roku i od początku była owocna. Nie za bardzo wiedzieliśmy, jak to będzie się układać. Umawialiśmy się na kilka turniejów, ale od początku układało się to super. Bez komunikacji stwierdziliśmy, że ciągniemy to dalej. Tak naprawdę jeden przegrany turniej w pierwszej rundzie, a cała reszta to głównie półfinały. Duże sukcesy i oby tak dalej – powiedział Zieliński.
– Początek roku był bardzo mocno obsadzony w challengerach. Ale tak to jest, że te turnieje od stycznia do kwietnia są bardzo silne. Teraz imprezy mają tę samą rangę, a progi są o wiele niższe. Nasz ranking jest już wyższy, więc możemy sobie spokojnie planować turnieje i po prostu grać w tych turniejach, w których chcemy – dodał Walków.
Z Bytomia debel LOTOS PZT Team leci na turniej ATP Tour do szwajcarskiego Gstaad.